Garcia pod znakiem zapytania w Barcelonie

Kilka miesięcy temu Eric Garcia niemal pożegnał się z Barceloną, a dzisiaj jest jednym z ulubieńców trenera Hansiego Flicka. Niemiecki szkoleniowiec uczynił z niego filar defensywy, lecz rozmowy o nowym kontrakcie utkwiły w martwym punkcie. W tle czai się Chelsea, gotowa złożyć ofertę kuszącą zarówno sportowo, jak i finansowo. Czy Barcelona zdoła utrzymać swojego obrońcę, gdy problemy z finansowym fair play wciąż rzucają cień na możliwości klubu?
Eric Garcia jeszcze niedawno był cieniem samego siebie. Gdy przychodził do Barcelony z Manchesteru City, niektórzy kibice kręcili nosem, a sam obrońca rzadko gościł na murawie. Sytuacja zmieniła się diametralnie, odkąd stery przejął Hansi Flick. Niemiec nie tylko powstrzymał pomysł oddania Garcii zimą, ale wręcz uczynił z niego żelaznego żołnierza, szczególnie w ostatniej fazie sezonu, gdy kontuzji doznał Jules Kounde. Garcia wyśmienicie odnalazł się na prawej obronie, a już na początku obecnych rozgrywek regularnie wychodzi w pierwszej jedenastce – na boku defensywy bądź jako stoper.
Okazało się też, że jego wszechstronność świetnie służy Blaugranie. Flick potrafił korzystać z Garcii nie tylko jako obrońcy – zdarzało się, że w razie absencji Frenkiego De Jonga środek pola również należał do niego. Oczywiście, początki Katalończyka na Camp Nou nie były łatwe. Przeprowadzka do Barcelony z Manchesteru City, gdzie praktycznie nie grał, była postrzegana jako ryzykowny ruch ze strony klubu i zawodnika. Dopiero wypożyczenie do Girony pozwoliło mu rozwinąć skrzydła i wrócić do Barcelony w zupełnie nowej roli.
Mimo iż Flick nie wyobraża sobie składu bez Garcii, sprawa jego nowego kontraktu nie jest prosta. Klub już od dłuższego czasu prowadzi rozmowy z agentami zawodnika, jednak problemem – jak zwykle w Barcelonie – są pieniądze. Garcia wie, ile znaczy dla drużyny, i dlatego liczy na wynagrodzenie odpowiadające tej pozycji. Z kolei zarząd, targany ograniczeniami finansowego fair play, nie ma zbyt wielu możliwości manewru. Chociaż sam zawodnik deklaruje chęć pozostania w Barcelonie, nie zamierza podpisywać umowy za wszelką cenę. Operacja przedłużenia kontraktu może więc się przedłużyć bądź nawet poważnie skomplikować.
W tym zamieszaniu do gry włączył się nie byle kto, bo Chelsea. Według dziennikarza Graeme'a Baileya, londyński klub bardzo dokładnie monitoruje sytuację Garcii. Anglicy wiedzą, że już niedługo zawodnik może być dostępny za darmo, a jego poprzednie doświadczenia w Premier League tylko ułatwiają podjęcie decyzji o transferze. Chelsea kusi nie tylko sportowym projektem, ale i konkretnymi pieniędzmi – czymś, czego Barcelona obecnie nie może zaproponować bez ryzyka naruszenia finansowych przepisów.