Eder Militao: Myślałem o zakończeniu kariery

Gdy Eder Militao padł na murawę z kolejną kontuzją kolana, wydawało się, że nie zobaczymy go szybko w barwach Realu. Brazylijczyk wyznał, iż przez moment naprawdę rozważał zakończenie kariery.
Gdy Eder Militao wraca do gry po dwóch operacjach kolan, w środowisku piłkarskim trudno uwierzyć, że obrońca Realu Madryt nawet przez chwilę myślał o definitywnym rozbracie z piłką. Na konferencji prasowej przed meczem towarzyskim reprezentacji Brazylii otwarcie opowiedział o najtrudniejszych chwilach w karierze.
Dwukrotne zerwanie więzadła krzyżowego wykluczyło Militao z gry na długie miesiące. Najpierw w sierpniu 2023 roku, podczas spotkania z Athletic Club, lewa noga odmówiła posłuszeństwa. Po żmudnej rehabilitacji i 214 dniach poza boiskiem wydawało się, że najgorsze już za nim. Niestety, w listopadzie kolejnego roku Brazylijczyk doznał identycznej kontuzji w prawym kolanie – tym razem z uszkodzeniem obu łąkotek. Łącznie spędził aż 438 dni poza grą, opuszczając 94 spotkania Królewskich.
Powrót do pełnej dyspozycji przypadł na letni okres, dzięki czemu 27-letni stoper znów zagościł w wyjściowym składzie Realu Madryt i został nagrodzony powołaniem do brazylijskiej kadry. Carlo Ancelotti uwzględnił go w drużynie na najbliższe mecze z Koreą Południową i Japonią.
Czytaj także
Przed spotkaniem z Koreańczykami Militao przyznał, że myśli o zakończeniu kariery nie były wyłącznie chwilą słabości. – Z drugim urazem kolana przyszło mi do głowy bardzo wiele rzeczy. Myślałem serio o odejściu z futbolu, bo to wcale nie jest proste – wyznał środkowy obrońca, cytowany przez hiszpański dział AS.
„To były bardzo trudne dwa lata, dwie bardzo poważne kontuzje. Za drugim razem inaczej to odbierasz, bo już znasz cały proces. Wcale nie jest łatwo. Musisz być blisko rodziny, prosić o wsparcie… Kontuzja odbiera ci życie, do którego jesteś przyzwyczajony – treningi, rytm dnia. Nagle siedzisz w domu i jesteś zdany na pomoc innych. Na szczęście wyszedłem na prostą i mogę znów grać na najwyższym poziomie.”
Jak sam mówi, gdyby nie wsparcie żony, córki i współzawodników, mógłby już nie wrócić na boisko.