Polska żegna się z EuroBasketem

Polscy koszykarze zakończyli udział w tegorocznym EuroBaskecie na ćwierćfinale. Mimo początkowej wyrównanej gry i zrywów, nie dali rady rozpędzonej Turcji, którą po parkiecie prowadził Alperen Sengun.
Podopieczni Igora Milicicia przegrali 77:91. Od początku wiadomo było, że to Turcja występuje w roli faworyta – przyjechała z kompletem zwycięstw w grupie, w składzie miała zawodników z NBA i Euroligi, a na czele błyszczał jeden z najbardziej utalentowanych środkowych młodego pokolenia.
Mecz rozpoczął się bardzo fizycznie. Problemy z faulami miały już po kilku minutach wpływ na rotację – z dwoma przewinieniami boisko opuścił także Kamil Łączyński. Polacy szybko przekroczyli limit i gra zrobiła się szarpana.
Polska obrona w pierwszych minutach naprawdę funkcjonowała nieźle i Turcy potrzebowali czasu, by się rozkręcić. W ataku oba zespoły przez długi czas polegały na rezerwowych. Po pierwszej kwarcie utrzymywał się remis 19:19.
W drugim fragmencie meczu do ataku sygnał dał Alperen Sengun. To on natychmiast napędził grę swojego zespołu, a Polacy zaczęli seryjnie marnować kolejne akcje. Kolejne straty i okazje dla rywali przełożyły się na przewagę, która do przerwy wynosiła już 14 punktów (46:32).
Czytaj także
Znów pojawiły się emocje po zmianie stron. Szybko trafił Olek Balcerowski, jednak Polacy nie potrafili pójść za ciosem. W dodatku Turcy nie stracili koncentracji, a nawet kontuzja Cediego Osmana nie wybiła ich z rytmu. Po dwóch celnych trójkach Furkana Korkmaza przewaga osiągnęła aż 21 punktów. Dopiero w końcówce tej kwarty Polacy zdołali poprawić tempo w ataku i na ostatnią kwartę schodzili, przegrywając 15 punktami.
Przy ostatniej próbie zrywu biało-czerwoni zbliżyli się nawet do 8 oczek, ale wtedy odpowiedzialność po stronie Turcji wziął Shane Larkin. Kilka świetnych decyzji, rozrzut piłek do kolegów na pozycje i marzenia o półfinale wyparowały. Tureccy koszykarze okazali się lepsi szczególnie w tych fragmentach, gdzie decydują detale: zbiórki na atakowanej tablicy, wymuszanie strat i szybki kontratak. Łącznie aż 13 ofensywnych zbiórek, 18 punktów po drugiej szansie i aż 15 przechwytów zamieniło się na 25 punktów bezpośrednio po stratach Polaków. Krótko: Turcy zdominowali drobne elementy, które przesądziły o końcowym wyniku.
Najważniejszy z nich na parkiecie to bez dwóch zdań Alperen Sengun – 19 punktów, 12 zbiórek i 10 asyst, to triple-double, które zapisało się w historii EuroBasketu. Po stronie Polaków prym wiódł Mateusz Ponitka oraz Jordan Loyd, którzy zdobyli po 19 punktów.