Katerina Siniakova wygrała turniej WTA 125 w Warszawie

Katerina Siniakova od początku turnieju WTA125 T-Mobile Polish Open była uznawana za jedną z głównych faworytek do zwycięstwa. W finale czekał ją jednak pojedynek z Viktoriją Golubicową, z która przegrała trzy ostatnie pojedynki. Jednak w Warszawie Czeszka pokazała świetną formę, rozbijając rywalkę w finale 6:1, 6:2 i zdobywając swój pierwszy tytuł singlowy w sezonie 2025. To ważny krok w karierze zawodniczki, która wcześniej triumfowała jedynie w deblu i mikście, a teraz uzupełniła kolekcję trofeów o singlowy sukces.
Na korcie w Warszawie Katerina Siniakova rozegrała mecz, na który czekała od dawna. Po trzech porażkach w starciach z Viktoriją Golubicową – w Linzu 2017, Guangzhou 2019 oraz podczas Australian Open w poprzednim roku – tym razem Czeszka nie dała rywalce żadnych szans. W finale turnieju WTA 125k Siniakova rządziła od pierwszego gema, szybko przełamując serwis Szwajcarki i pewnie kontrolując przebieg spotkania. Jej returny były bardzo skuteczne, a pięć razy udało jej się przełamać podanie Golubicowej. Sama natomiast na własnym serwisie nie oddała ani jednego break pointa, co złamało ducha przeciwniczki już w drugiej partii.
Spotkanie trwało zaledwie nieco ponad godzinę i kwadrans, a wynik 6:1, 6:2 świadczy o dominacji Siniakovej, która po raz pierwszy od ponad roku sięgnęła po tytuł singlowy. Ten sukces jest tym cenniejszy, że został osiągnięty na tle zawodniczki, która dotąd miała nad nią przewagę w bezpośrednich pojedynkach. Dla Czeszki to drugi triumf na poziomie WTA 125k – poprzednio wygrała w maju ubiegłego roku w Hiszpanii.
Warto zaznaczyć, że Siniakova w tym sezonie już zdobywała trofea w innych konkurencjach – w deblu kobiet oraz mikście. Wspólnie z Taylor Townsend świętowała zwycięstwa na Australian Open i w Dubaju, a w mikście triumfowała na Wimbledonie z Semem Verbeekiem. Teraz uzupełniła swoją kolekcję o tytuł singlowy, co jest znaczącym krokiem w jej karierze.
Przed US Open Siniakova zdecydowała się na nieco inną drogę przygotowań – zamiast udziału w turnieju rangi WTA 1000 w Montrealu, wybrała niższą kategorię w Warszawie, gdzie zdobyła 125 punktów rankingowych. Ta taktyka opłaciła się, ponieważ w Kanadzie musiałaby dojść co najmniej do 1/8 finału, by uzyskać podobny dorobek punktowy. Po sukcesie w stolicy Polski awansuje w rankingu singlowym z 89. na 78. miejsce na świecie.
Teraz zawodniczka z Hradca Kralove planuje krótki odpoczynek, a następnie wyjazd do Nowego Jorku, gdzie 24 sierpnia rozpocznie się ostatni w sezonie wielkoszlemowy turniej. Wcześniej może wystąpić jeszcze w mikście z Marcelem Arevalem, co będzie kolejną okazją do zdobycia punktów i doświadczenia.