Vinicius Junior podnosi stawkę – Real Madryt drży o przyszłość gwiazdy

Real Madryt znalazł się w niełatwej sytuacji – Vinicius Junior, jedna z największych gwiazd klubu, stanowczo odrzucił propozycję nowego kontraktu. Brazylijczyk domaga się gigantycznej podwyżki, a jeśli negocjacje utkną w martwym punkcie, w 2027 roku może odejść z Madrytu na zasadzie wolnego transferu. Dla Królewskich to wizja, która spędza prezesowi Florentino Perezowi sen z powiek.
Vinicius Junior ponownie znalazł się na ustach całego piłkarskiego Madrytu. To, co zaczęło się od plotek o transferze do Arabii Saudyjskiej, zyskało zupełnie nowy wymiar. Brazylijczyk ponoć od miesięcy negocjuje z Realem Madryt nową umowę, lecz żądania finansowe gracza wywołały konsternację we władzach klubu.
Jak podaje “AS”, ostatnia propozycja Królewskich została przez Viniciusa odrzucona bez większego wahania. Zawodnik zażyczył sobie pięć razy wyższej pensji niż ta, którą mu przedstawiono. To stawia Real w trudnym położeniu, szczególnie że zainteresowanie Viniciusem płynie z każdej strony – od zimnych Anglików po gorące klimaty Arabii Saudyjskiej, gdzie kluby są gotowe oferować bajońskie sumy zarówno piłkarzowi, jak i madryckiemu klubowi.
Czytaj także
Aktualna umowa Viniciusa obowiązuje do czerwca 2027 roku, więc Królewscy jeszcze mają czas, by przekonać swoją gwiazdę do pozostania. Jednak atmosfera robi się coraz bardziej nerwowa. Klub mocno obawia się, że jeśli nie znajdzie kompromisu z Brazylijczykiem, ten zwyczajnie poczeka do końca kontraktu i odejdzie na zasadzie wolnego transferu – a to cios nie tylko w sportowe ambicje, ale i portfel madryckiej ekipy.
Brazylijczyk dołączył do Realu latem 2018 roku prosto z Flamengo. W białej koszulce wystąpił już w 327 spotkaniach, notując 108 trafień i dokładając do tego 84 asysty. Z takimi liczbami Vinicius stał się absolutnie kluczową postacią drużyny, dlatego każdy sygnał o ewentualnym odejściu budzi poruszenie wśród kibiców i władz klubu.
Z tego wszystkiego jedno jest pewne: na Santiago Bernabeu zaczyna się robić naprawdę gorąco. Decyzja należy teraz do Florentino Pereza i spółki. Czy podejmą rękawicę rzuconą przez Viniciusa?