Pożegnanie Kamila Grosickiego i wymęczone zwycięstwo Polski z Mołdawią

Reprezentacja Polski w meczu towarzyskim pokonała Mołdawię 2:0, kończąc sezon z mieszanymi uczuciami. Spotkanie było okazją do pożegnania Kamila Grosickiego, który opuścił boisko po 30 minutach, żegnany owacją. Pomimo wygranej, podopieczni Michała Probierza z trudem kontrolowali grę, co budzi niepokój przed przyszłymi meczami o stawkę.
W piątkowy wieczór na przetrzebionym Stadionie Śląskim reprezentacja Polski zdołała wygrać towarzyski sparing z Mołdawią 2:0, jednak styl i przebieg meczu pozostawiły sporą dawkę niepokoju wśród kibiców i ekspertów. Jak podaje i.pl, gospodarze długo nie potrafili przejąć kontroli nad spotkaniem, a rywale, mimo bardzo niskiego miejsca w rankingu FIFA, prezentowali się dość wymagająco, częściej zagrażając polskiej defensywie.
Jednym z ważniejszych momentów tego dnia było oficjalne pożegnanie Kamila Grosickiego z reprezentacją narodową. "Turbo Grosik" wyszedł na boisko od pierwszej minuty jako kapitan i zagrał przez pół godziny, prezentując aktywną grę, zwłaszcza po lewej stronie boiska. Współpracując m.in. z Nicolą Zalewskim, kilka razy zagroził bramce rywali, wykonując także wszystkie stałe fragmenty gry. W 21. minucie Wisła Płock mógł zaliczyć asystę, gdy podał Sebastianowi Szymańskiemu, lecz bramkarz Mołdawii dobrze interweniował.
Na pożegnanie Grosickiego koledzy zrobili mu piękny szpaler, a Jan Bednarek ucałował go w głowę, przejmując opaskę kapitana. Z trybun owacją pożegnał go także Robert Lewandowski, który tego wieczoru był obecny na stadionie specjalnie po to, by uhonorować swojego kolegę. Lewy pojawił się w okolicznościowej koszulce i jak sam zaznaczył, planował ten przyjazd już wcześniej, a nie dopiero w związku z medialną burzą dotyczącą jego obecności.
Co do samego meczu, pierwszą bramkę zdobył Matty Cash, który otworzył wynik na 1:0 tuż przed zejściem Grosickiego. W ostatnich minutach spotkania swoją obecność na tablicy wyników zaznaczył Bartosz Slisz, strzelając stumeczowego gola dla reprezentacji na Stadionie Śląskim w Chorzowie. To trafienie rozruszało trybuny i pozwoliło ostatecznie uspokoić wydarzenia na murawie, choć przez większość spotkania Polska ledwo utrzymywała się przy piłce, a golkiper gospodarzy, Marcin Bułka, ratował zespół przed utratą bramki.
Selekcjoner Michał Probierz nie ukrywał frustracji słabą skutecznością swoich podopiecznych i brakiem wykorzystania wielu sytuacji bramkowych, co sprawiło, że mecz do ostatnich minut nie należał do najkomfortowszych. "Nie wykorzystujemy sytuacji po raz kolejny i to jest największy problem. Sami wprowadziliśmy tę nerwówkę. Był taki moment, że przez 10 minut wybijaliśmy piłkę" - podsumował po spotkaniu.
Warto dodać, że tego dnia w składzie pojawił się debiutant Mateusz Skrzypczak, a razem z Grosickim i Bednarkiem kapitańską opaskę nosił również Karol Świderski, który po zejściu "Turbo Grosika" dokończył spotkanie na pozycji napastnika.
Podsumowując, choć wynik 2:0 został osiągnięty, to gra reprezentacji Polski pozostawia spory niedosyt. Jeszcze niedawno ta sama drużyna doznała kompromitujących wyników w eliminacjach do Euro 2024 przeciwko Mołdawii, a dzisiejsze spotkanie nie pokazało zdecydowanej poprawy. Przed kolejnym wyzwaniem, jakim jest mecz z Finlandią o punkty, selekcjoner i kibice muszą liczyć na lepszą determinację i skuteczność umiarkowanie opisaną podczas tego spotkania.