Nieoczekiwany zwrot w karierze Macieja Gostomskiego. Jego pensja w Wiśle Płock robi wrażenie

Jeszcze niedawno był głównym golkiperem Wisły Płock i kierował defensywą w walce o awans. Dziś Maciej Gostomski znalazł się poza pierwszym zespołem – klub przeniósł go do rezerw. Według doniesień „Portal Płock” doświadczony bramkarz, mimo sportowego odstawienia, cały czas inkasuje miesięcznie 60 tysięcy złotych. To jeden z najciekawszych przypadków w kadrowym zamieszaniu beniaminka Ekstraklasy.
Maciej Gostomski jeszcze kilka miesięcy temu stanowił ostoję defensywy Wisły Płock, rozgrywając 17 ligowych spotkań i dwa razy zachowując czyste konto. Zespół przebojem wdarł się do ligowej czołówki, a „Nafciarze” poważnie myśleli o szybkim powrocie do Ekstraklasy.
Los napisał jednak inny scenariusz. Podczas zimowego treningu 36-latek doznał urazu więzadła pobocznego przyśrodkowego. Kontuzja wykluczyła go z gry do końcówki sezonu, a w bramce zastąpił go młodszy Bartłomiej Gradecki – zebrał od tego czasu sporo pochwał za swoje interwencje.
Czytaj także
Wraz z awansem na najwyższy szczebel, w zespole rozpoczęła się kadrowa rewolucja. Klub podjął decyzję o zupełnym odsunięciu Gostomskiego od pierwszego składu. Jak nieoficjalnie donoszą media powiatowe, Wisła chciała rozwiązać umowę z doświadczonym bramkarzem, lecz ten nie zamierzał pójść na żadne ustępstwa i pozostał przy zobowiązaniu.
Efekt? Gostomski do końca rundy miałby grać w trzecioligowych rezerwach, a jego kontrakt obowiązuje aż do 30 czerwca 2026 roku.
Według informacji „Portalu Płock”, miesięczna gaża zawodnika to okrągłe 60 tysięcy złotych. Mimo że nie są to dane oficjalnie potwierdzone, suma stawia Gostomskiego w gronie najlepiej zarabiających na poziomie rezerw w Polsce. W tej chwili nie widać perspektyw, by sytuacja miała się odwrócić – przynajmniej do końca trwającej rundy bramkarz pozostanie poza pierwszym zespołem „Nafciarzy”.