Otamendi po porażce Benfiki: Wynik, który boli

»To wynik, który boli« – przyznał Nico Otamendi po sensacyjnej porażce Benfiki z Qarabagiem w Lizbonie. Kapitan gospodarzy nie owijał w bawełnę, podkreślając błędy zespołu i biorąc na siebie odpowiedzialność za nieudaną inaugurację Ligi Mistrzów. Otamendi dostrzega zarówno konieczność poprawy gry, jak i rozumie reakcje fanów zgromadzonych na trybunach. Wskazał też jasno, że cała drużyna musi wziąć się do pracy i postawić na szczerą autokrytykę.
Benfica zaliczyła falstart w Lidze Mistrzów, przegrywając u siebie 2:3 z Qarabagiem, czym od razu zszokowała własnych kibiców. Po końcowym gwizdku Nico Otamendi, kapitan drużyny z Lizbony, nie chował głowy w piasek i jako pierwszy publicznie odniósł się do sensacyjnego rozstrzygnięcia.
Otamendi nie krył rozgoryczenia. Jak sam to określił, „to wynik, który boli”. Wskazał, że choć to dopiero pierwsza kolejka, nikomu nie zagwarantuje zwycięstw we wszystkich meczach, jednak piłkarze powinni zachować większą koncentrację. – Musimy po prostu przeprosić tych, którzy zapłacili za bilety, by nas dopingować. Dziś nic nam nie wyszło – podsumował defensor w rozmowie ze Sport TV.
W obozie Benfiki nie było zbędnego usprawiedliwiania się. Otamendi mocno zaakcentował błędy całej drużyny, zwłaszcza w kontekście utraconej przewagi.
Czytaj także
– Nie możemy prowadzić 2:0 i pozwalać sobie na stracone bramki po stałych fragmentach gry. Poprawy wymaga zarówno gra indywidualna, jak i zespołowa. Rozgrywki dopiero ruszyły, ale musimy szybko zamienić nasz stadion w prawdziwą twierdzę – wyliczał argentyński stoper.
Kapitan Benfiki nie unikał też tematu napiętej atmosfery na trybunach. Głośne gwizdy i białe chusteczki pokazały skalę niezadowolenia kibiców. Otamendi stwierdził wprost, że – cytując – „kibice mają pełne prawo do manifestowania swojego niezadowolenia. To w końcu oni płacą za bilety.”
Na koniec defensor odniósł się również do relacji drużyny z trenerem Bruno Lage. Zaznaczył, że tutaj nie ma miejsca na wskazywanie palcem winnych. – Gdy wygrywamy, wszyscy kibicujemy sobie nawzajem. Kiedy przegrywamy, też powinniśmy wziąć odpowiedzialność zespołowo. To moment na wspólną autokrytykę – zakończył Otamendi.