Szokująca inauguracja sezonu: Bruk-Bet Termalica rozbija Jagiellonię 4:0 (3:0)

Legia Warszawa - Termalika Bruk-Bet Nieciecza 1:1
fot. Marcin Szymczyk

Pierwsza kolejka sezonu 2025/26 w polskiej Ekstraklasie przyniosła sensacyjne rozstrzygnięcie, które zaskoczyło kibiców i ekspertów. Bruk-Bet Termalica Nieciecza, beniaminek rozgrywek, triumfował aż 4:0 na wyjeździe z Jagiellonią Białystok – drużyną, która w poprzednim sezonie sięgnęła po brązowe medale. To zwycięstwo nie tylko wyrównało rekord najwyższego wyjazdowego zwycięstwa Termaliki w elicie, ale także postawiło pytania o formę i przygotowanie gospodarzy. Mecz obfitował w szybkie gole i zdecydowaną dominację gości, co sprawiło, że nad stadionem w Białymstoku zawisło spore zaskoczenie.

Sezon 2025/26 zaczął się od szokującego wyniku, który wstrząsnął polską Ekstraklasą. Jagiellonia Białystok, drużyna z bogatą historią i niedawnym sukcesem w postaci brązowego medalu, doznała dotkliwej porażki na własnym stadionie. Losy spotkania z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza, beniaminkiem ligi, zostały przesądzone już w pierwszej połowie, kiedy to goście zdobyli trzy gole i pokazali, że ich powrót do elity będzie pełen ambicji i determinacji.

Już w 17. minucie Krzysztof Kubica otworzył wynik spotkania, wykorzystując zamieszanie w polu karnym Jagiellonii. Chwilę później, w 42. minucie, sędzia wskazał na jedenasty metr po faulu Bartłomieja Wdowika na Kamilu Zapolniku. Rzut karny pewnie wykorzystał sam poszkodowany, podwyższając prowadzenie Termaliki. Tuż przed przerwą do siatki trafił Morgan Faßbender, który dołożył trzecią bramkę, zamykając pierwszą połowę w dramatycznym stylu dla gospodarzy.

Po zmianie stron sytuacja na boisku nie uległa poprawie dla Jagiellonii. Bruk-Bet Termalica kontynuowała natarcie i miała jeszcze kilka okazji do podwyższenia wyniku, jednak dzięki znakomitym interwencjom bramkarza Sławomira Abramowicza goście nie zwiększyli przewagi. W 75. minucie piłka po strzale Gabriela Isika zmieniła tor lotu po odbiciu od Krzysztofa Kubicy i wpadła do siatki, ustalając wynik spotkania na 4:0.

W szeregach Jagiellonii zabrakło skuteczności i spokoju, a liczne zmiany w składzie nie przyniosły oczekiwanego efektu. Debiutanci na boisku jak Cezary Polak, Alejandro Pozo czy Dimitris Rallis nie zdołali odmienić losów meczu, a kibice opuszczali stadion z poczuciem rozczarowania i niedowierzania wobec tak wysokiej porażki.

Z kolei trener Marcin Brosz i jego podopieczni mogą świętować wymarzony powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej. Cztery bramki strzelone drużynie o tak dużym prestiżu jak Jagiellonia to imponujący start, który daje nadzieję na udany sezon. Już w następnej kolejce „Słonie” zmierzą się w Krakowie z Cracovią, co zapowiada kolejne emocje dla fanów Ekstraklasy.

Warto podkreślić, że frekwencja na stadionie w Białymstoku wyniosła 18 007 widzów, którzy byli świadkami niecodziennego spektaklu piłkarskiego, który z pewnością będzie szeroko komentowany w kontekście dalszych losów obu zespołów w sezonie 2025/26.

Wybrane dla Ciebie