Jest porozumienie! Liverpool rozbija bank na Isaka

Alexander Isak
fot. Rolandhino1 (Wikimedia CC 4.0)

Alexander Isak żegna się z Newcastle United i już niebawem podpisze kontrakt z Liverpoolem – za sumę, która bije wszystkie dotychczasowe rekordy na angielskich boiskach. Saga ciągnęła się całe lato, a kulisy negocjacji i bunt napastnika wywołały burzę w obu klubach. Mimo twardego stanowiska Newcastle, determinacja Liverpoolu i samego Isaka okazały się kluczowe. Teraz transfer za 130 milionów funtów przeszedł do historii Premier League.

Liverpool własnie wyrywa ze stajni Newcastle United Alexandra Isaka za astronomiczną kwotę, która śmiało przebiła dotychczasowe rekordy transferowe Anglii. Szwed w poniedziałek przejdzie testy medyczne, by sfinalizować wieloletni kontrakt – warunki to aż 130 milionów funtów (w tym opłaty solidarnościowe), co oznacza, że bezpośrednio z klubowej kasy z Merseyside wypłynie 125 milionów funtów. Tym samym Isak przebił wynik Enzo Fernandeza, którego Chelsea ściągnęła z Benfiki za 106 milionów w 2023 roku.

Ten transfer kończy wielomiesięczną sagę – Newcastle przez całe lato zapewniało, że Isak nie jest na sprzedaż, mimo że Liverpool napierał z coraz wyższymi ofertami. Pierwszą – 110 milionów funtów – odrzucono bez mrugnięcia, chociaż na pewnym etapie klub z północno-wschodniej Anglii dawał sygnały gotowości zaakceptowania już 120 milionów. Negocjacje wyraźnie przyspieszyły tuż przed końcem okna, a jak podaje „The Athletic”, w tych ostatnich dniach wszyscy już czuli, że ruch jest nieunikniony.

Sytuacja wymknęła się spod kontroli, gdy Szwed najpierw zniknął z okresu przygotowawczego Newcastle, nie wybiegł ani w sparingach, ani w trzech pierwszych meczach nowego sezonu – także przegranego 2:3 z Liverpoolem na St James’ Park. Po stronie Newcastle dominowało przekonanie, że piłkarz postawił sprawę na ostrzu noża. Isak trenował indywidualnie z byłymi klubowymi kolegami z Realu Sociedad, a 19 sierpnia publicznie zakomunikował, że „dalsza współpraca z Newcastle nie ma sensu”.

Klub zareagował chłodno, podkreślając pełne otwarcie na jego powrót, ale tylko jeśli zostaną spełnione „konkretne warunki finansowe”. Kulminacją była wizyta delegacji zarządu Newcastle, z udziałem mniejszościowego właściciela Jamie'ego Reubena oraz przedstawicieli PIF, u Isaka w jego domu – rozmowa miała wyjaśnić wzajemne oczekiwania, a trener Eddie Howe mówił już otwarcie: „Całą energię poświęcam tym, którzy chcą grać dla Newcastle. Potrzebujemy jasności i chcemy zmienić narrację, bo ten sezon dopiero się zaczyna”.

Patrząc z perspektywy Liverpoolu, poszli na całość. Od samego początku priorytetem był Isak, nie rozważano żadnego planu awaryjnego – czekali cierpliwie, wyczuwając determinację piłkarza. Anfield stało się wreszcie realnym kierunkiem, a kiedy Newcastle złamało się pod presją, Liverpool błyskawicznie dopełnił formalności i za jednym zamachem ustanowił rekord Premier League.

Dla samego Isaka to szansa, by pokazać pełny potencjał, a dla Liverpoolu – okazja na zdobycie „dziewiątki” kompletnej i przygotowanej do gry na najwyższym poziomie. W zeszłym sezonie Szwed zdobył aż 27 bramek w 42 meczach pod wodzą Eddiego Howe’a, ustępując jedynie Mohamedowi Salahowi w klasyfikacji najlepszych strzelców najwyższej ligi angielskiej.

Liverpool tego lata po raz kolejny nie szczędził grosza – do klubu trafili już Hugo Ekitike, Florian Wirtz, Milos Kerkez, Jeremie Frimpong i Giovanni Leoni. Sezon zaczęli z przytupem: 4:2 z Bournemouth, 3:2 z Newcastle oraz skromne 1:0 na wyjeździe z Arsenalem dają im pozycję startową w obronie tytułu.

Poczucie, że Newcastle „w końcu się ugięło”, przebiło się moim zdaniem nawet mocniej niż narzekania na wybujałe ceny. Klub długo utrzymywał, że Szwed nie jest na sprzedaż, ale w obliczu pogłębiającego się rozdźwięku nie miał już wyboru. Co ciekawe, pierwszym warunkiem miało być znalezienie solidnego następcy, stąd Woltemade pojawił się na Tyneside – lecz drugi napastnik nie został jeszcze pozyskany.

Jak zawsze, najwięcej do naprawienia ma Eddie Howe, który musi pozbierać drużynę po długiej i męczącej operacji transferowej. Bez względu na to, czy był to moment przełomowy na lepsze, czy zapowiedź nowych problemów – Newcastle zamyka wyjątkowo burzliwe lato, w którym nawet własne deklaracje traciły na znaczeniu.

Wybrane dla Ciebie