Liga Mistrzów. Szalony mecz w Turynie. Osiem goli, dwa w doliczonym czasie

Osiem bramek, odwrócenie wyniku w dwie minuty i niesamowity gol młodej gwiazdy — tak wyglądało widowisko Juventusu z Borussią Dortmund w Turynie. Spotkanie, które początkowo nie zapowiadało takich fajerwerków, przeobraziło się w dynamiczną wymianę ciosów i pełną zwrotów akcji walkę, zakończoną remisem 4:4. Końcówka stała pod znakiem dramatycznej pogoni gospodarzy, którym udało się wyrwać punkt w doliczonym czasie gry.
Starcie Juventusu z Borussią Dortmund od początku miało przewagę statystyczną po stronie gospodarzy. W pierwszej połowie zespół z Dortmundu oddał tylko dwa niecelne strzały, podczas gdy gracze Juve zdecydowanie poszukiwali otwarcia wyniku i aktywnie atakowali pole karne rywala. To właśnie dominacja w ofensywie zwiastowała emocje po przerwie.
Druga połowa rozpoczęła się od ciosu Borussii — Karim Adeyemi skutecznie znalazł wolną przestrzeń, pokazując, jak istotna jest błyskawiczna reakcja na błąd przeciwnika. Juve odpowiedziało równie efektownie: Kenan Yildiz popisał się indywidualną akcją i genialnym strzałem z dystansu, który wylądował tuż przy okienku, bez szans dla bramkarza. To był klasyczny przykład bramki, która potrafi zmienić nastawienie całego zespołu.
Gdy wydawało się, że Juventus odzyskuje kontrolę, Felix Nmecha szybko wykorzystał okazję i podwyższył na 2:1 dla Borussii. Odpowiedź gospodarzy trwała ledwie dwie minuty — Dusan Vlahović dobrze odnalazł się pod bramką po podaniu Yildiza, wyrównując wynik i utrzymując napięcie na stadionie.
Czytaj także
Decydującym momentem wydawała się być przewaga bramkowa Borussii pod koniec meczu — trafienia Yan Couto i Ramy Bensebaini pozwoliły drużynie z Dortmundu wyjść na 4:2, wykorzystując chwilowe rozprężenie włoskiej defensywy.
Jednak determinacja Juve okazała się kluczowa w końcówce. Najpierw Vlahović swoim drugim golem przywrócił nadzieje, a w doliczonym czasie gry Lloyd Kelly zamknął emocjonującą pogoń, ustalając wynik na 4:4. Situację jeszcze przez chwilę analizowano na VAR-ze, ale Anglik nie był na spalonym.
Takie mecze przypominają, dlaczego futbol bywa nieprzewidywalny — Juventus, mimo że dwukrotnie wychodził z pasma niepowodzeń, udowodnił, że do ostatniego gwizdka wszystko jest możliwe. Młodzi, dynamiczni zawodnicy, tacy jak Yildiz, dodali tej rywalizacji dodatkowego smaczku, podkręcając tempo gry i scalając zespół w decydujących momentach.