Kameron McGusty prowadzi Legię do ósmego mistrzostwa Polski w koszykówce

Kameron McGusty Start Lublin – Legia Warszawa 82:81
fot. Marcin Szymczyk

Finałowy mecz Polskiej Ligi Koszykówki w sezonie 2024/25 zapisał się w pamięci kibiców dzięki niezwykłej walce i nieoczekiwanym zwrotom akcji. Na parkiecie hali Globus w Lublinie zmierzyły się zespoły Legii Warszawa i PGE Startu, a o losach tytułu decydowały pojedyncze akcje w ostatnich minutach. Na pierwszy plan wysunęła się postać Kamerona McGusty’ego, który nie tylko został liderem swojego zespołu, ale odegrał kluczową rolę w najważniejszych momentach spotkania. Za jego sprawą Legia sięgnęła po ósmy w historii tytuł mistrzowski, kończąc pasjonujący sezon z przytupem.

Finałowe starcie Polskiej Ligi Koszykówki pomiędzy Legią Warszawa a PGE Startem Lublin od pierwszych minut miało wyraźnego faworyta. Legioniści, pewni siebie po znakomitym sezonie, szybko narzucili własny rytm gry, obejmując prowadzenie już w drugiej kwarcie. W tym fragmencie meczu Legia zdołała wypracować dwucyfrową przewagę. Jednak gospodarze, wspierani przez wypełnioną po brzegi halę Globus, nie zamierzali składać broni.

Start, prowadzony przez rewelacyjnego Manu Lecomte’a, który tego dnia rzucił aż 25 punktów i rozdał 5 asyst, potrafił odpowiedzieć skutecznymi akcjami za trzy punkty. Właśnie jego trafienia pozwoliły gospodarzom odrobić straty na początku drugiej połowy i doprowadzić do remisu 42:42. Wydawało się, że spotkanie może nabrać zupełnie nowego tempa.

Przełomowy moment nadszedł w trzeciej kwarcie, gdy znów do głosu doszła Legia. Napędzana duetem Kameron McGustyMate Vucić (22 punkty, 10 zbiórek, 10/13 z gry), warszawska drużyna błyskawicznie odskoczyła na dziewięć punktów. Gospodarze jednak, po raz kolejny w tym sezonie, pokazali charakter. W ostatniej kwarcie, przy stanie 63:71, Start pod wodzą Lecomte’a zanotował serię punktową, która pozwoliła im wyjść na prowadzenie 79:77 na niespełna trzy minuty przed końcem.

W tym kluczowym momencie na parkiecie błysnął Kameron McGusty. Najpierw wykorzystał akcję 2+1, przywracając prowadzenie Legii. Chwilę później, po prostej stracie gospodarzy, ponownie przejął inicjatywę, zadając decydujący cios, który zapewnił tytuł warszawskiej drużynie. Był to popis indywidualnych umiejętności i zimnej krwi w najważniejszych fragmentach meczu.

Decydujące minuty należały do McGusty’ego, który zakończył spotkanie z dorobkiem 30 punktów, trafiając 11 z 16 rzutów z gry. Tego dnia nie było na niego mocnych, a jego gra w końcówce przypieczętowała ósmy w historii tytuł mistrza Polski dla Legii Warszawa. PGE Start, który rozegrał aż 17 meczów w playoffach w ciągu zaledwie 38 dni, musiał uznać wyższość rywala. Mimo porażki, lublinianie pozostawili po sobie doskonałe wrażenie, a ich waleczność i postawa podczas całego sezonu zyskały uznanie kibiców i ekspertów.

Tryumf Legii to także efekt znakomitej pracy całego sztabu i zawodników, wśród których szczególne miejsce zajmuje Mate Vucić – nie tylko skuteczny w ataku, ale również niezwykle ważny na tablicach. Jego double-double w finałowym meczu podkreśliło, jak ważnym ogniwem był dla warszawskiego zespołu.

Legia Warszawa sięgnęła po ósmy tytuł mistrza Polski, nawiązując do złotych lat 50. i 60. Ostatni sukces pokazuje, że klub nie zamierza poprzestawać na krajowych triumfach i już myśli o przerwaniu wieloletniej niemocy polskich drużyn w Lidze Mistrzów. Przyszłość warszawskiego zespołu, szczególnie w kontekście ewentualnego pozostania McGusty’ego, zapowiada się wyjątkowo ekscytująco, a głód kolejnych sukcesów wśród kibiców rośnie z każdym dniem.

Wybrane dla Ciebie