Valerien Ismael o transferze Ryoyi Morishity do Blackburn Rovers – StolicaSportu.pl

Trener Blackburn wypatrzył Morishitę jak rozmawiał o pracy w Legii!

Valerien Ismael
fot. Werner100359 (Wikimedia CC 4.0)

Rozmowy o stanowisku trenera Legii sprawiły, że Valerien Ismael dokładnie przyjrzał się umiejętnościom Ryoyi Morishity. Pozyskany skrzydłowy szybko odpłacił się bramką dla Blackburn Rovers, a Ismael ujawnia, jak rywalizacja z Legią i analiza kadry przesądziły o decyzji. Kulisy transferu ujawniają, ile ryzyka i cierpliwości wymagał ten ruch klubu z Championship.

Valerien Ismael długo obserwował Ryoyę Morishitę zanim ten trafił do Blackburn Rovers. Wszystko zaczęło się od rozmów na temat objęcia posady w Legii Warszawa, klubie, w którym Morishita występował. To właśnie wtedy francuski szkoleniowiec przyjrzał się bliżej składowi drużyny z Warszawy i wychwycił potencjał japońskiego skrzydłowego.

Nowy nabytek Blackburn już w debiucie odpłacił się golem, zapewniając drużynie zwycięstwo nad Watfordem 1:0. Trafienie to miało dla klubu podwójne znaczenie, bo przed sezonem Ismael widział w nim idealne zastępstwo dla Tyrhysa Dolana. I faktycznie, Morishita był oczkiem w głowie menedżera przez całe lato.

Sam trener otwarcie przyznał: „Szczerze mówiąc, w zeszłym roku rozmawiałem z Legią na temat posady trenera pierwszego klubu”. Rozpoczął wtedy gruntowną analizę kadry i niemal natychmiast wyłowił z niej Japończyka. „Od razu zobaczyłem, że któryś z zawodników jest w stanie wykonać zadanie, o które go prosiłem. Zebrałem wszystkie ich dane” – dodał Ismael.

Po przejściu do Blackburn, Ismael wykorzystał zgromadzone informacje: „Kiedy więc przyszedłem do Blackburn i zaczęliśmy pracować nad kadrą, wiedzieliśmy, że potrzebujemy zawodnika na pozycji skrzydłowego. Z Dolanem odnieśliśmy sukces, z takim profilem zawodnika. Wiedzieliśmy, że taki zawodnik może być dla nas bardzo dobry”.

Jak podaje lokalna prasa, Rovers od początku lata starali się o transfer Morishity. Sprawę komplikowała jednak postawa Legii, która nie chciała zgodzić się na sprzedaż, dopóki klub nie zakończy udziału w eliminacjach do Ligi Europy. Klub z Blackburn musiał więc podjąć decyzję – czekać na spełnienie warunków, czy szukać alternatyw. „W pewnym momencie Morishita pojawił się na stole i powiedziano mi, że może być dostępny. Było naprawdę wcześnie, byłem na wakacjach” – wspominał Ismael.

Szkoleniowiec postanowił zaryzykować i zaczekać: „OK, musimy poczekać i spróbować. W pewnym momencie zaczęliśmy okres przygotowawczy i informacja, którą mieliśmy, brzmiała: tak, może być dostępny, ale po meczach kwalifikacyjnych Legii”.

Ostatecznie klub posłuchał menedżera i do samego końca okna transferowego nie rezygnował z Japończyka.

Powiedziałem, że musimy poczekać, bo znam tego zawodnika i wiem, że będziemy się nim cieszyć. Cieszę się, że na koniec dostaniecie nagrodę.
Valerien Ismael

Debiut Morishity i bramka w meczu z Watfordem pokazały, że cierpliwość popłacała i potwierdziły intuicję menedżera.

Wybrane dla Ciebie