Napastnik Cracovii był blisko Lecha Poznań

Cracovia w tym sezonie Ekstraklasy się nie obija – od startu rozgrywek mocno trzyma się ligowej czołówki, a kluczową rolę odgrywa Filip Stojilković. Napastnik, który miał być tylko zastępstwem za Benjamina Kallmana, nie tylko szybko odnalazł się w nowych barwach, ale też postawił na nogi całą ofensywę Pasów. Tymczasem Mateusz Dróżdż ujawnił kulisy transferowe – Szwajcar mógł grać dla Lecha Poznań.
Filip Stojilković bardzo szybko wprowadził się do Ekstraklasy, stając się asem w talii Luki Elsnera. Letnie zmiany w ofensywie Cracovii budziły niepokój wśród kibiców, zwłaszcza po odejściu Benjamina Kallmana, ale ten ruch wyszedł krakowianom na dobre.
Czytaj także
Ekipa z Krakowa rozpoczęła sezon z przytupem – po 10 kolejach zgromadziła 18 punktów i wykręciła się na podium tabeli, ustępując tylko Górnikowi Zabrze oraz Jagiellonii Białystok. Tak udany start podgrzał apetyty w klubowych kuluarach, bo po udanym okienku transferowym Cracovia wyraźnie celuje w walkę o europejskie puchary.
Stojilković z miejsca przekonał do siebie kibiców. Wszedł w buty Kallmana i już po kilku kolejkach nikt nie wspominał o stracie Fina. Szwajcar w dziesięciu spotkaniach Ekstraklasy zdobył sześć bramek i dorzucił dwie asysty.
Mateusz Dróżdż ujawnił w rozmowie z Tomaszem Ćwiąkałą, że latem Szwajcar mógł wybrać również innych ligowych potentatów, bo został zaoferowany Lechowi Poznań.