Ruben Amorim po wygranej na Anfield: „Największy triumf od mojego przyjścia”

To, co wydarzyło się na Anfield, jeszcze długo będzie echem rozbrzmiewać wśród kibiców Manchesteru United. Ruben Amorim doczekał się wreszcie momentu, w którym jego drużyna wyjeżdża z Liverpoolu z kompletem punktów po niemal dziewięciu latach frustracji na tym terenie rywala. Trener nie miał wątpliwości, że to „największa wygrana od początku jego przygody w Manchesterze”, chociaż nie omieszkał wskazać rzeczy do poprawy – nawet po takim sukcesie.
To, co wydarzyło się na Anfield, na długo zapisze się w pamięci sympatyków Manchesteru United. Zespół prowadzony przez Rubena Amorima w ósmej kolejce Premier League zdołał wreszcie przełamać fatalną passę – po blisko dziewięciu latach bez zwycięstwa, „Czerwone Diabły” odniosły wyjazdowy triumf 2:1 nad odwiecznym rywalem z Liverpoolu. Nic więc dziwnego, że portugalski szkoleniowiec nie krył satysfakcji tuż po ostatnim gwizdku.
Podczas rozmowy z telewizją DAZN, trener nie szczędził słów uznania zarówno dla swoich piłkarzy, jak i kibiców klubu. Przyznał, że wygrana „ma ogromne znaczenie”, a to, co oznacza dla fanów, jest nie do przecenienia: „Nie powiem, że to magia, ale na pewno jest bardzo dobrze. Przynosi drużynie pewność siebie – pokazuje, że możemy pokonać każdego, nawet nie grając idealnie.”
Jednocześnie Amorim tonował nastroje. Uważa, że nie można mówić o najlepszym występie United pod jego wodzą. Przypomniał, że były już bardziej efektowne pierwsze połowy, a sukces to efekt połączenia rzetelnej realizacji planu, odpowiedniego nastawienia i odrobiny szczęścia. Docenił solidność w defensywie, ale uczciwie wskazał, że na piłce trzeba jeszcze popracować.
Szczerością popisał się również, zdradzając kulisy wyborów personalnych po przerwie. Zmiany – Amada Diallo i Dorgu – wymusiły nie tylko sygnały od zawodników, ale także narastająca groźba kar indywidualnych. „Diallo nie opuściłby boiska, gdyby nie kartka. Poza tym Liverpool mocno naciskał skrzydłami i musieliśmy się zabezpieczyć” – tłumaczył szkoleniowiec.
Nie zabrakło pytań o nowego bramkarza – Lammensa – który w ostatnich spotkaniach zbiera pozytywne recenzje. Amorim podkreślił jednak, że nie szuka gwiazdy wśród jednostek: „Nie chcę mówić, że jest różnicą. Każdy wygląda lepiej, gdy całość funkcjonuje. Lammens miał znakomite występy, co oczywiście pomaga, ale równie istotne są wsparcie drużyny i konsekwencja.”
„Myślę, że to była największa wygrana od kiedy jestem w Manchesterze United. Dla wszystkich to dużo znaczy, ale już jutro będzie to po prostu kolejny mecz. Najważniejsze są trzy punkty. Walczyliśmy o każdą piłkę, w drugiej połowie czasem traciliśmy głowę, lecz nasz charakter przeważył. Z takim duchem walki możemy wygrać z każdym przeciwnikiem.”
Czytaj także
Atmosfera po meczu w szatni? Radość i głośna muzyka. Amorim żartował, że „przeprasza wszystkich, którzy muszą tego słuchać”, ale zaraz dodawał, że czas już wrócić do pracy, bo terminarz nie pozwala na dłuższe świętowanie. Jak sam przyznał: „Trzeba patrzeć przed siebie – celem jest już teraz Brighton”.
Jeszcze jedna rzecz – trener mocno podkreślił wagę taktyki i wykorzystania atutów doświadczonych zawodników. Jego zespół doskonale bronił przy stałych fragmentach i potrafił „zablokować początek rywala”, co według niego odebrało pewność gospodarzom. Sukces cieszy – ale już dziś kolejne wyzwanie.
Dzięki tej wygranej Manchester United wskoczył do grona drużyn z dorobkiem dwóch zwycięstw z rzędu w Premier League i awansował na ósme miejsce w tabeli ligowej. Jak stwierdziło wielu komentatorów, to najważniejszy moment Rubena Amorima w roli szkoleniowca „Czerwonych Diabłów”.