Manchester United. Rekordowy przychód w najgorszym sezonie

Mimo że Manchester United miał najgorszy sezon w Premier League i wylądował dopiero na 15. miejscu, klub znad Old Trafford opublikował dane, które pokazują prawdziwą moc finansową – rekordowe przychody sięgnęły aż 665,5 mln funtów. Cień na tych liczbach rzuca jednak strata netto i kontrowersje wokół radykalnych cięć kosztów oraz zwolnień, które mocno dotknęły cały klub.
W sezonie, który kibice Manchesteru United woleliby szybko wymazać z pamięci, dział finansowy klubu właśnie wjechał na podium. Rekordowe przychody w wysokości 665,5 mln funtów są jasnym sygnałem, że marka United trzyma się mocno, nawet jeśli zespół na boisku mocno rozczarował. Jednak nawet taki zastrzyk gotówki nie wystarczył, by klub wypracował zysk – Old Trafford musi przełknąć stratę netto rzędu 18,4 mln funtów.
Całkiem niedawno sir Jim Ratcliffe – właściciel mniejszościowego pakietu akcji – bił na alarm, że środki klubu mogą wyparować szybciej, niż się wydaje. INEOS, grupa zarządzająca restrukturyzacją, nie patyczkowała się i przeszła do działania – ponad 300 osób straciło pracę, a klub postawił mocno na oszczędności. Wyniki już są widoczne, choć cięcia budzą w środowisku mieszane emocje.
Finanse nakręcone komercją
To właśnie dzięki potężnym wpływom z dnia meczowego i komercji – napędzanym chociażby przez głośną umowę ze Snapdragonem – Manchester United mógł pochwalić się mocnym wynikiem. Logo Snapdragona na koszulkach pierwszego zespołu to dziś znak wywieszony do świata, że Old Trafford wciąż jest atrakcyjnym miejscem dla największych sponsorów.
Klub podniósł szczególnie wysoko poprzeczkę, jeśli chodzi o wskaźnik EBITDA – wykręcił aż 182,5 mln funtów. W branży piłkarskiej to wyśrubowany wynik i najlepszy w Europie od czasów pandemii. Nic dziwnego, że na rynku takie liczby robią wrażenie.
Wydatki na pensje w dół, transfery bez rozmachu
Oczywiście wisienką na torcie były oszczędności na płacach – aż 51,5 mln mniej w porównaniu z poprzednim rokiem. Efekt? Mniej gwiazd z grubymi kontraktami (z powodu braku gry w Lidze Mistrzów i odejść czołowych piłkarzy) oraz pewna ostrożność w nowym sezonie. Przypomina to, że w tej chwili United poza europejskimi pucharami szuka stabilności i płynności, a nie efektownych transferowych fajerwerków.
Trzeba dodać, że te dane jeszcze nie uwzględniają letnich ruchów transferowych opiewających na około 200 mln funtów. Na zakupy do Manchesteru trafili m.in. Matheus Cunha, Bryan Mbeumo, Benjamin Sesko czy Senne Lammens – wszystko to wpisuje się w nową politykę ostrożnego zarządzania wydatkami.
Dla porównania, rok wcześniej strata netto sięgnęła aż 113,2 mln funtów – można więc mówić o powiewie ulgi u księgowych United.
Czytaj także
Zadłużenie, koszty i operacje specjalne
Stare grzechy Glazerów – czyli zadłużenie z czasów przejęcia sprzed dwóch dekad – nadal wiszą nad klubem. Licząc w dolarach to wciąż te same 650 mln, ale korzystny kurs funta pozwolił nieco „odchudzić” zobowiązania (z 511 mln do 471,9 mln funtów).
Klub zainwestował też 36,6 mln funtów w wydatki „nadzwyczajne”, czyli odprawy i restrukturyzację związane z pożegnaniem Erika ten Haga i jego sztabu szkoleniowego.
Całościowe koszty operacyjne (733,6 mln funtów) udało się lekko zmniejszyć wobec poprzedniego roku, a pensje – jak już wspominane – spadły o 51,5 mln. Inne wydatki urosły do 170,4 mln, co klub tłumaczy przestawieniem się na nowy model e-commerce.