Jarosław Przybył tłumaczy karny dla Rakowa

Jarosław Przybył ujawnił, co zdecydowało o podyktowaniu rzutu karnego dla Rakowa w starciu z Legią. Arbiter przyznał, że główną rolę odegrało nietypowe ustawienie ręki zawodnika stołecznych, czemu przyjrzał się w szczegółach podczas analizy VAR. Przytoczył też powody czerwonej kartki dla Arkadiusza Malarza i napięcie na ławce rezerwowych. To nie była zwykła decyzja: sędzia krok po kroku wyjaśnił kluczowe elementy tego boiskowego zamieszania.
Sędzia Jarosław Przybył postanowił raz na zawsze rozwiać wątpliwości dotyczące kontrowersyjnego rzutu karnego dla Rakowa w spotkaniu z Legią. W rozmowie z Kanałem Sportowym opisał, że w podobnych sytuacjach kluczowe jest skupienie się na szczegółowej analizie każdego elementu zdarzenia. Zdaniem arbitra, zawodnik Legii od początku miał rękę uniesioną wysoko, poza naturalnym obrysem ciała – choć taki gest czasem tłumaczy się jako element wyskoku, to właśnie zawodnik musi liczyć się z ryzykiem. Jak sam podkreślił, jeśli piłka trafia w tak ułożoną rękę, na mocy przepisów mamy do czynienia z przewinieniem.
Całe zamieszanie polegało jednak nie tylko na samej ręce. Według sędziego, istotny był też kontakt między Arseniciem a Stojanoviciem. Obydwaj zawodnicy wyskoczyli do piłki, ale – jak wyjaśnia Przybył – Arsenić użył ręki raczej jako zabezpieczenia, formując coś w rodzaju „zderzaka”. Kluczowe zdaniem arbitra było tu to, kto na kogo wpada: „Z mojej perspektywy boiskowej uznałem, że nie było faulu ze strony Arsenicia – to był normalny kontakt piłkarski. Ręka po jego stronie była ułożona naturalnie, nie w sposób, który sugerowałby przewinienie” – zaznaczył sędzia.
Dopiero po interwencji VAR można było sobie wszystko ułożyć. Przybył podkreślił, że oglądając powtórki, nie zauważył faulu obrońcy Rakowa, a odpowiedzialność spadła na zawodnika Legii, który sam naraził się na sytuację, skacząc z uniesioną ręką. Piłka trafiła dokładnie w to miejsce, powiększające sylwetkę, co zgodnie z przepisami oznacza rzut karny.
Czytaj także
Dalsza część analizy dotyczyła pytania o potencjalny faul Arsenicia oraz tego, czy mógł przyczynić się do przewinienia przez Legię. Sędzia uważa, że wystawiona ręka była wynikiem odruchu obronnego i nie można tego uznać za przewinienie – gdyby miało być inaczej, większość ekspertów zwyczajnie wzruszyłaby ramionami.
To nie wszystko – emocje na ławce Legii także miały swoje konsekwencje. Jak tłumaczy Przybył, monitor do wideoweryfikacji umieszczono bardzo blisko strefy technicznej gości i miejsca rozgrzewki rezerwowych, co podsyciło atmosferę. Arbitr zauważył, że „wszystko było opisane w protokole meczowym i zamknięte w sprawozdaniu”. Właśnie dlatego czerwone kartki, w tym dla Arkadiusza Malarza, powędrowały do niektórych osób z ławki Legii.
Nie zabrakło też mocnych słów o samej interpretacji przepisów: jeśli ręka powiększa obrys ciała, każdy kontakt z piłką oznacza przewinienie. W tej sytuacji nie mogło być innej decyzji niż wskazanie na jedenasty metr.