Radomiak Radom ogrywa Zagłębie Lubin

Radomiak Radom zaskoczył kibiców i ekspertów, pewnie pokonując Zagłębie Lubin 3:1 w meczu 11. kolejki Ekstraklasy. Gospodarze bez litości wykorzystali błędy przeciwnika, a kluczowe momenty meczu już w pierwszej połowie ustawiły przebieg spotkania. Po przerwie Radomiak raz jeszcze ukąsił, odbierając gościom jakiekolwiek złudzenia.
Radomiak Radom postawił Zagłębiu Lubin wyjątkowo trudne warunki, ściągając na rywali prawdziwy zimny prysznic już w pierwszej połowie meczu 11. kolejki Ekstraklasy. Wbrew statystykom, które wskazywały na zacięte starcie, gospodarze wypunktowali przyjezdnych bez litości.
Wszystko zaczęło się po kwadransie gry, gdy po dynamicznej akcji prowadzonych przez Henriquesa radomian niefortunnie interweniujący Rocha trafił do własnej bramki. Zagłębie próbowało odpowiedzieć, lecz kolejne minuty przyniosły drugi cios – Kingue popisał się refleksem w polu karnym, wykorzystując zamieszanie i podwyższając prowadzenie miejscowych.
Goście poczuli wtedy, że grunt zaczyna im się wymykać spod nóg. Statystyki – posiadanie piłki, liczba oddanych strzałów – nie grały już roli, gdy to Radomiak nadawał ton temu spotkaniu. Do przerwy to właśnie ekipa z Radomia kontrolowała przebieg wydarzeń na murawie.
Czytaj także
W szatni Zagłębia doszło do zmian. Trener Leszek Ojrzyński postawił wszystko na jedną kartę, ale gdy zegar wskazał 53. minutę, gospodarze znów wbili gwoździa – tym razem za sprawą Grzesika. Trafienie na 3:0 praktycznie zabiło emocje i pozwoliło Radomiakowi na spokojniejsze zarządzanie spotkaniem.
Zespół z Lubina nie rezygnował jednak z walki. W 69. minucie Rocha odkupił swoje winy, tym razem trafiając już do właściwej siatki i tym samym zmniejszając rozmiary porażki. Ten gol pobudził „Miedziowych” do bardziej zdecydowanych prób, lecz Radomiak twardo bronił przewagi, oddając nieco pola gry i czyhając na kontry.
Ostatecznie kibice zgromadzeni na stadionie w Radomiu zobaczyli widowisko obfitujące w zwroty akcji i sporo bramek. Radomiak zasłużenie zgarnął pełną pulę, rozwiewając wszelkie wątpliwości co do tego, kto był tego dnia lepszy na boisku.