Górnik Zabrze pokonał Legię i wciąż jest liderem

Piłkarze Górnika Zabrze nie mieli litości dla kompletnie pogubionej Legii Warszawa, wygrywając 3:1. Ekipa Michala Gasparika pokazała, kto dziś rządzi w Ekstraklasie, praktycznie rozbijając w proch stołecznych już po dwóch ciosach. Pomysł Edwarda Iordanescu na wystawienie rezerw w Lidze Konferencji zupełnie zawiódł – Wojskowi stracili punkty i w Europie, i w lidze.
Górnik Zabrze od pierwszego gwizdka narzucił swoje warunki, a piłkarze Legii sprawiali wrażenie jakby ciągle byli myślami przy czwartkowym starciu w Lidze Konferencji. Szybko okazało się, że to Górnik nieprzypadkowo jest liderem Ekstraklasy.
Pierwsza połowa upłynęła pod znakiem kapitalnej gry gospodarzy, którzy zdobyli dwie bramki po błędach rywali. Najpierw Ousmane Sow dograł na dalszy słupek, a zupełnie niekryty Maksym Chłań wpakował futbolówkę do bramki Tobiasza. Ledwie dziewięć minut później, znów zawiodła defensywa Warszawiaków. Po mocnym uderzeniu Jarosława Kubickiego golkiper odbił piłkę do boku, ale zamiast reakcji Recy, Sow pojawił się przed nim i niemal rozerwał siatkę kolejnym trafieniem.
Goście wyglądali na kompletnie rozbitych. Zamiast świeżości, którą miał zapewnić odpoczynek podstawowych graczy w Europie, Legia snuła się po boisku bez pomysłu na ofensywę. Zakończyła ten tydzień z zerowym dorobkiem zarówno w Lidze Konferencji, jak i w Ekstraklasie.
Czytaj także
Najlepszą okazję dla warszawiaków miał Mileta Rajović po fatalnym błędzie Marcela Łubika, który wypuścił piłkę z rąk na przedpolu. Jarosław Kubicki zdołał jednak uratować swój zespół świetną interwencją na linii.
Po przerwie Górnik rozgrywał mecz mądrze i spokojnie. Ekipa Gasparika pozwoliła Legii rozgrywać piłkę, kompletnie przekonana o własnej przewadze. Trener Iordanescu próbował ratujących sytuację zmian już od początku drugiej części – na boisko wszedł Kacper Urbański, a później m.in. Colak – ale i to nie wywołało zagrożenia pod bramką zabrzan.
W końcówce Górnik postawił kropkę nad i. Świetnie prezentujący się Ousmane Sow wykończył kolejny kontratak, zdobywając drugą bramkę tego dnia. Co prawda, w końcówce Wahan Biczachczjan strzelił honorowego gola w barwach Legii, ale wynik był już nie do ruszenia. Ekipa Gasparika wróciła na pierwsze miejsce w tabeli.