Bayern stawia zaporową cenę za Olise

Gorąco na europejskiej giełdzie transferowej! Michael Olise to obecnie jeden z najgorętszych nazwisk na rynku, a Bayern Monachium postanowił odstraszyć konkurencję zaporową wyceną. Według informacji podanych przez "Football Insider", zainteresowanie skrzydłowym wykazują największe potęgi Premier League. I choć dla Bawarczyków jest kluczową postacią, kwota, jaką ustalili, mówi sama za siebie – nie planują rozstawać się ze swoją gwiazdą tanio.
Michael Olise stał się łakomym kąskiem dla gigantów Premier League. Jak donosi "Football Insider", Bayern Monachium nie zamierza łatwo go oddać, ustalając zawrotną wycenę swojego asa.
Olise na celowniku Liverpoolu i Manchesteru City
Francuski skrzydłowy przeniósł się do Monachium z Crystal Palace, gdzie już wtedy kreowano go na przyszłą gwiazdę europejskich muraw. Po przyjściu do ekipy prowadzonej przez Vincenta Kompany’ego jego akcje wystrzeliły jeszcze wyżej – dziś Olise stał się niemal równie niezbędny jak Harry Kane. Nic dziwnego, że w Anglii ponownie rozgrzewa wyobraźnię szkoleniowców i dyrektorów sportowych.
Sam piłkarz nie zdradził jeszcze, czy zechce wrócić na Wyspy, więc sprawa transferu wciąż jest otwarta. Bayern nie chce rozstawać się ze swoją gwiazdą, ale jeśli Olise zdecyduje się na powrót, Niemcy mogą nie mieć wyjścia. W odpowiedzi na medialne plotki o zainteresowaniu ze strony Liverpoolu i Manchesteru City, mistrzowie kraju momentalnie wyciągnęli asa z rękawa – jak podaje "Football Insider", wycenili piłkarza na co najmniej 100 milionów funtów.
Czytaj także
Kto miałby wyłożyć taką kwotę? Na Anfield dostrzegają w Olise potencjalnego następcę Mohameda Salaha. Z kolei zespół Pepa Guardioli z Manchesteru City wciąż przebudowuje swoją ofensywę i szuka świeżej siły na skrzydłach. To otwiera drogę do licytacji, w której nikt nie zamierza się oszczędzać.
Warto zaznaczyć, że Olise wszedł w nowy sezon Bundesligi z przytupem – w trzech spotkaniach zdobył trzy gole i zanotował asystę. Dodał też trafienie w Pucharze Niemiec. Takie liczby tylko zaostrzają apetyt klubów z Anglii.