Dla niego pozbyto się Szczęsnego. Rozczarowanie za 36 mln euro

Juventus sprowadził Michele Di Gregorio z wysokimi oczekiwaniami, żegnając Wojciecha Szczęsnego bez żalu. Tymczasem nowy golkiper już na starcie sezonu wpada w poważne tarapaty – tylko w dwóch meczach stracił aż siedem bramek. Zarówno kibice, jak i włoska prasa nie oszczędzają go, a tytuł w "La Gazzetta dello Sport" nie pozostawia złudzeń: "Rozczarowanie za 36 mln euro". Czy Juventus wytrwa w swojej decyzji, czy los Di Gregorio w Turynie zawiśnie na włosku?
Kiedy Michele Di Gregorio pojawił się w Juventusie, rozstanie z Wojciechem Szczęsnym przeszło niemal bez echa. Klub miał być gotowy na nowy rozdział z młodszym bramkarzem.
Czytaj także
Pierwszy sezon Di Gregorio wypadł nieźle. Zagrał 47 razy, puścił 48 strzałów rywali, 19 razy zachowywał czyste konto. Ostatnie spotkania to dla niego prawdziwy rollercoaster. Najpierw starcie z Interem Mediolan, zakończone dramatycznym wynikiem 4:3, gdzie, jak oceniono, "mógł lepiej zareagować przy dwóch bramkach" – jego interwencje były dalekie od pewnych. Jeszcze gorzej wypadł w meczu z Borussią Dortmund (4:4), gdzie jego pomyłki były jeszcze bardziej widoczne.
I choć Juventus w tych pojedynkach wyszarpał cztery punkty, analitycy i media nie omieszkały wypunktować błędów Włocha. "Di Gregorio, rozczarowanie za 36 mln euro: niezdecydowanie i 7 goli w 4 dni, teraz koszulka Juve ciąży mu na sercu" – można przeczytać w "La Gazzetta dello Sport".
Krytyka płynie szerokim strumieniem, ale mimo naporu negatywnych głosów włodarze Juventusu pozostają przy swoim. Klub zainwestował w bramkarza 18 milionów euro, a suma kontraktu ma wynieść aż 36,8 miliona euro. Podkreślają, że "wierzą w jego umiejętności i potencjał". Z kolei eksperci przypominają: Di Gregorio musi jak najszybciej odzyskać spokój i pewność siebie, bo bez tego bramkarz na tym poziomie nie ma szans się obronić.