Jude Bellingham otwarcie o zdrowiu psychicznym – presja, wsparcie i media społecznościowe – StolicaSportu.pl

Bellingham szczerze o presji i wsparciu. "Potrzebuję ludzi, jak każdy inny"

PUCHAR SYRENKI POLSKA U-17 - ANGLIA U-17 NAJLEPSZY ZAWODNIK TURNIEJU  BEST PLAYER JUDE BELLINGHAM  ZDZISLAW LAZARCZYK
fot. Marcin Szymczyk

„Próbowałem udawać twardego sportowca, który nikogo nie potrzebuje, ale prawda jest taka, że potrzebuję ludzi, jak każdy inny” – te słowa Jude’a Bellinghama z Realu Madryt, wypowiedziane podczas rozmowy z Laureus, wywołały spore poruszenie w świecie sportu. Młody Anglik bez ogródek zdradza kulisy zmagań z presją i wizerunkiem oraz wpływem mediów społecznościowych na psychikę zawodnika.

Jude Bellingham z Realu Madryt zrobił coś, na co niewielu piłkarzy się odważa – odsłonił kulisy walki z psychologiczną presją, przekonując, że „trzymał wizerunek macho, ale potrzebuje ludzi, jak każdy inny”. To wyznanie padło podczas rozmowy z Laureus i odbiło się szerokim echem w środowisku piłkarskim.

Anglik nie ukrywał, że próby utrzymania twardej maski wpisują się w mentalność współczesnego sportu. „Próbowałem utrzymać ten wizerunek sportowca-macho, który nikogo nie potrzebuje, ale prawda jest taka, że potrzebuję ludzi, jak każdy inny” – wyznał na łamach Laureus [tłum. – red.].

Bellingham zauważył, że rola piłkarza na tym poziomie to nie tylko spektakularne akcje na boisku. Kluczowa jest umiejętność szukania wsparcia i pokazywania swojej ludzkiej strony, zwłaszcza w momentach takich jak Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego. Jak twierdzi, gdy czołowi sportowcy otwierają się na temat własnych słabości, mogą uruchomić szerszą dyskusję i pomóc innym, którzy zmagają się z podobnymi problemami w ciszy.

Wspominając swoje młodzieńcze lata w Birmingham, gwiazdor Królewskich przyznał, że media społecznościowe potrafią mocno uderzyć w psychikę młodego piłkarza. Zdradził, że nie raz wpisywał swoje nazwisko w wyszukiwarkę na Twitterze, by sprawdzić, co mówią o nim inni. Jak podkreślił, z czasem zrozumiał, że „nie ma sensu pozwalać, by opinie ludzi, którzy mnie nie znają, definiowały moje spojrzenie na siebie”.

Zwrócił też uwagę, że dzisiejszy rozwój technologii daje pole do łatwego atakowania innych i wpływania na samopoczucie, a jednocześnie wciąż istnieje piętno związane z rozmową o zdrowiu psychicznym. Piłkarz przyznał, że profesjonalny sport niesie wielką presję na graczy, a rozmowy o problemach bywają postrzegane jako oznaka słabości.

Jednak właśnie wsparcie wewnątrz klubu pozwala mu trzymać się na powierzchni. „W Madrycie mam naprawdę dobry system wsparcia – trenerów, kolegów i pracowników, z którymi mogę porozmawiać, gdy czuję się gorzej” – przyznał. Dodał, że klucz do stabilności leży w pewności siebie, która rodzi się z boiskowych sukcesów, lecz paradoksalnie bywa najtrudniejsza do utrzymania, gdy sprawy nie idą po myśli.

Jak podsumowuje Anglik, „najważniejsza jest pewność siebie: gdy ją masz, wydaje się, że poradzisz sobie ze wszystkim, ale bez niej nawet twoje ciało odmawia posłuszeństwa”. Z czasem jednak nauczył się, że pogodzić się z własnymi błędami to pierwszy krok do spokoju – „im bardziej się z tym oswajasz, tym łatwiej zaakceptować, że nie jesteś idealny”.

Domyślna grafika
Źródło: Madrid Universal

Wybrane dla Ciebie