Trener osobisty Nsame: Mentalność napastnika Legii kluczem do powrotu

Jean-Pierre Nsame
fot. Jan Szurek

„Jean-Pierre jest pod względem mentalnym nawet 10 lat przed innymi piłkarzami” – mówi Laurent Edriat, osobisty coach napastnika Legii. Po zerwaniu ścięgna Achillesa Kameruńczyk nie poddał się zwątpieniu, od razu skupiając się na drodze powrotu. Rozmowa rzuca światło na to, jak ogromny wpływ na przebieg rehabilitacji może mieć głowa, świadome podejście i praca z trenerem mentalnym. Edriat zdradza, jak wyglądają ich sesje i co wyróżnia Nsame na tle innych zawodników.

Jean-Pierre Nsame błyskawicznie podbił serca kibiców Legii, wchodząc w sezon z imponującą serią trafień. Pech nie oszczędził jednak napastnika – zerwanie ścięgna Achillesa w starciu z Cracovią przekreśliło jego dalszą grę na kilka miesięcy. Wszystko wskazuje jednak na to, że Nsame nie zamierza się poddawać. Jak zdradza Laurent Edriat, trener mentalny piłkarza, kluczem do radzenia sobie z przeciwnościami stał się właśnie wyjątkowy charakter oraz konsekwentna praca nad psychiką.

Geneza współpracy: od PSG do Warszawy

Edriat wyjaśnia, że jego przygoda z futbolem zaczęła się nietuzinkowo – od pracy z przedsiębiorcami, by przez kontakty rodzinne dotrzeć do piłkarskiego środowiska i pierwszego klienta, Mevluta Erdinca z PSG. „Pracuję tylko z zawodnikami, których pierwszym językiem jest francuski. W sumie współpracowałem już z 401 piłkarzami z różnych lig – Ligue 1, Premier League czy szwajcarskiej” – opowiada w rozmowie z goal.pl.

Z Nsame ich wspólna praca ruszyła po pierwszym poważnym urazie Achillesa, co tworzy paradoksalnie niemal lustrzaną sytuację do obecnej. Ich sesje odbywają się przez telefon, trwają od 30 do 90 minut. „Długość jest uzależniona od naszego samopoczucia, a nie nastroju piłkarza. Muszę być w pełni skupiony, żeby móc skutecznie pomóc.”

Mental: czwarty filar sukcesu

Coach podkreśla, że piłka to nie tylko taktyka, przygotowanie fizyczne i technika, ale również, a czasem przede wszystkim – głowa. Piłkarze nierzadko zaniedbują ten aspekt, sięgając po wsparcie dopiero po kryzysie. „Nsame nigdy nie odpuszcza mentalnych treningów. Ma nieprzeciętną samodyscyplinę i samoświadomość, a jego profesjonalizm wyprzedza innych nawet o 10 lat" – przekonuje Edriat. Zazwyczaj dzień przed meczem analizują emocje i reakcje z poprzednich spotkań, by przenosić pozytywne wzorce i korygować niepożądane zachowania.

Coach nie zaskoczył się, że Nsame po kontuzji nie miał nawet momentu załamania. „On to już przeżył. Korzystamy z tamtych doświadczeń, rozwiązania są gotowe. Dla niego powrót to nie kwestia przypadku, ale świadomej decyzji i konsekwencji.”

Gdy był najtrudniejszy czas we współpracy? Edriat wspomina, że to raczej nie kontuzje, lecz momenty, kiedy Nsame nie grał w Como tyle, ile by chciał czy też nie mógł pobić rekordu strzelonych goli w Szwajcarii. Takie przeszkody także wymagają dokładnego przepracowania w głowie.

Trener mentalny zauważa też, że w dzisiejszej piłce często liczy się bezduszne dane, jak przebiegnięte kilometry, a zapomina o boiskowej inteligencji. „Nie każdy musi mieć statystyki, które rzucają na kolana. Liczy się to, czy w kluczowych momentach potrafisz się znaleźć we właściwym miejscu.”

Nsame nie powiedział jeszcze ostatniego słowa

Spekulacje dotyczące końca przygody Nsame w Legii pojawiły się po kontuzji i zbliżającym się końcu kontraktu. Edriat jednak nie ma wątpliwości: napastnik wróci, bo ma nie tylko mocny charakter, ale doskonałe warunki fizyczne i ogromne doświadczenie. To zestawienie daje nadzieję, że jeszcze w koszulce Legii zobaczymy go na boisku, walczącego z tym samym zacięciem, co przed urazem.

Wybrane dla Ciebie