Jagiellonia nokautuje Koronę – Sergio Lozano show w Białymstoku – StolicaSportu.pl

Jagiellonia pokonała Koronę i podtrzymała świetną serię

Adrian Siemieniec
fot. Jan Szurek

Pięć zwycięstw z rzędu, żadnej porażki od piętnastu meczów – Jagiellonia Białystok pokazuje, że jest drużyną nie do zatrzymania na początku sezonu Ekstraklasy. Gospodarze znów byli nie do przejścia, a kluczowy moment należał do Sergio Lozano, który dwukrotnie trafił do siatki. Dzięki wygranej z Koroną Kielce (3:1), „Pszczółki” są liderem.

Początek sezonu w wykonaniu Jagiellonii Białystok można porównać do jazdy kolejką górską: brutalna klęska z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza, a potem seria zwycięstw, która rozbudziła apetyty kibiców na Podlasiu. Ekipa Adriana Siemieńca nie zamierzała jednak rozpamiętywać nieudanego startu i szybko pokazała, że ma w sobie wyjątkowego ducha walki. Pięć meczów z rzędu zakończyło się wygraną Jagi, co przekuło wcześniejsze rozczarowania w solidny przesłanie: w tej lidze trzeba się z nimi liczyć.

Nieco wcześniej, po meczu z Hamrun Spartans, białostoczanie mogli się pochwalić serią 15 spotkań bez porażki. Niedzielny mecz z Koroną zwiastował trudną przeprawę: kielczanie sami przez dziewięć ostatnich kolejek nie ponieśli wyraźnej porażki, więc emocji nie brakowało.

Pierwsza połowa spotkania w Białymstoku długo trzymała widzów w napięciu. Obie drużyny grały rozważnie, nie odsłaniając się zbytnio w defensywie. Wydawało się, że na przerwę oba zespoły zejdą przy bezbramkowym remisie, aż do momentu kiedy Sergio Lozano zebrał piłkę wybitą przez obrońców gości i huknął z dystansu. Futbolówka odbiła się jeszcze od zawodnika Korony i kompletnie zmyliła Xaviera Dziekońskiego.

Po przerwie show ponownie skradł Lozano. W 56. minucie Hiszpan popisał się efektownym strzałem zza pola karnego. Dziekoński, choć wyciągnął się jak struna, nie miał wiele do powiedzenia – piłka wpadła tuż przy słupku, a trybuny szalały z radości. Jagiellonia złapała wiatr w żagle i wyglądało na to, że nie zamierza się zatrzymywać.

Korona próbowała odpowiadać, szukała swoich szans, ale defensywa „Pszczółek” była monolitem. W 82. minucie było już praktycznie po meczu – Jesus Imaz po dograniu Oskara Pietuszewskiego podwyższył wynik na 3:0. Kielczanie zerwali się do walki w końcówce i właśnie wtedy, już w doliczonym czasie, Nikodem Niski dograł z rogu, a Konstantinos Sotiriou zamknął akcję strzałem głową. To był jednak tylko honorowy gol, a białostoczanie dopisali sobie komplet oczek.

Zespół trenera Siemieńca ma już 21 punktów po 10 kolejkach i wyprzedził wszystkich rywali w Ekstraklasie. Kielczanie muszą zadowolić się miejscem tuż za podium – z dorobkiem 18 oczek aktualnie zamykają czołową czwórkę. „Pszczółki” są w gazie, a lider w Białymstoku przestał być marzeniem, a stał się faktem.

Wybrane dla Ciebie