Barcelona przedłuża umowę na Estadi Olímpic – Camp Nou dalej bez pewności

FC Barcelona Stadion Camp Nou
fot. Stefano Vigorelli (Wikimedia CC 4.0)

Decyzja barcelońskiego ratusza o odmowie wydania licencji na użytkowanie Camp Nou wydłuża niepewność wokół powrotu zespołu na domowy stadion. Na wszelki wypadek klub do końca lutego zabezpieczył możliwość gry na Estadi Olímpic, co pozwoli rozegrać tam fazę ligową Ligi Mistrzów oraz ewentualny baraż. Przyszłość tradycyjnej futbolowej areny wciąż wisi w powietrzu, a nadchodzący mecz z Valencią może wymusić niecodzienne rozwiązania.

Ostatnie tygodnie w Barcelonie przynoszą kibicom więcej pytań niż odpowiedzi. Rada Miasta po raz kolejny odmówiła wydania licencji na pierwotne użytkowanie stadionu Spotify Camp Nou – kluczowej dla organizacji letniego Trofeum Joana Gampera 10 sierpnia. Klub, choć nie tracił nadziei na powrót do koloseum w Les Corts, musiał przygotować się na trudny scenariusz.

Jak przypomina Mundo Deportivo, prezes Joan Laporta niejednokrotnie podkreślał, że powrót na Camp Nou to priorytet. Jednak rzeczywistość zmusiła zarząd do działania – zawarto już oficjalną umowę z Barcelona de Serveis Municipals (BSM), która pozwala rozgrywać mecze na Estadi Olímpic do końca lutego przyszłego roku. Taki ruch gwarantuje, że faza ligowa Ligi Mistrzów, rozgrywana zawsze na jednym stadionie, nie będzie zagrożona przez administracyjne przepychanki. To także furtka na ewentualny baraż, jeśli Blaugrana znajdzie się na miejscu 9.–24. po pierwszej części rozgrywek.

Barça powiadomiła również kluczowych dostawców, by w razie konieczności mogli zorganizować całą infrastrukturę na stadionie Lluís Companys. Dla klubu to logistyka wysokiego ryzyka – szczegóły zmieniają się w zasadzie z tygodnia na tydzień.

Pierwsze domowe spotkanie, zaplanowane na 13 lub 14 września przeciwko Valencii, jako jedyne nie zostało uwzględnione w porozumieniu z BSM. Problem? Na Montjuïc nie da się wtedy grać: dzień wcześniej jest tam koncert Post Malone, a murawa nie byłaby dostępna. Wszystko wskazuje na to, że jeśli nie będzie gotowe Camp Nou, rozwiązaniem mogą pozostać jedynie pustki na trybunach albo stadion alternatywny wyposażony w bramki i VAR – choćby Montilivi w Gironie. Klub oficjalnie zapowiada, że póki co nie analizowano tych opcji, ale temat wraca niemal przy każdym kolejnym komunikacie zarządu.

Barça cierpliwie czeka na ostateczne certyfikaty dla Spotify Camp Nou, a także kolejną decyzję rady miasta w sprawie pozwolenia na pierwsze użytkowanie wyremontowanego obiektu.

Niepewność dotyka nie tylko rozgrywek ligowych. Klub już poprosił, by pierwszy domowy mecz Ligi Mistrzów rozegrać dopiero podczas drugiej kolejki – 30 września lub 1 października. UEFA rzadko zgadza się na takie prośby, ale w tym przypadku władze Barcelony wciąż wykazują optymizm, choć terminarz fazy ligowej poznamy dopiero pod koniec sierpnia po losowaniu w Monte Carlo.

Wybrane dla Ciebie