Dwa strzały Cracovii, dwa gole. Legia pokonana drugi raz z rzędu

Już na początku meczu wydawało się, że Legia w końcu złapie wiatr w żagle, jednak po obiecującym starcie znów nadszedł cios ze strony Cracovii. Wojskowi, mimo bramki Rajovicia tuż po przerwie, nie zdołali przełamać solidnej defensywy gospodarzy. Końcówka rozgrywki przyniosła nie tylko stratę punktów, ale i poważną kontuzję w drużynie stołecznych.
Na stadionie w Krakowie kibice Cracovii mogli poczuć ulgę – Legia Warszawa po raz drugi z rzędu schodzi z ligowego boiska pokonana. Chociaż początek zwiastował inny scenariusz, już w 3. minucie goście byli o krok od gola. Kacper Tobiasz popisał się dalekim wykopem, Mileta Rajović uderzył groźnie zza szesnastki, lecz Sebastian Madejski z trudem odbił piłkę, a próba dobitki Migouela Alfareli nie przyniosła skutku.
Stołeczny zespół próbował łamać opór gospodarzy – szybkie, dalekie podania, zamieszanie po rożnych i aktywność Bartosza Kapustki dawały nadzieję. Wojciech Urbański omal nie wpakował piłki do siatki po kolejnym zamieszaniu w polu karnym, ale futbolówka tylko odbiła się od słupka i wyszła w pole.
Im dłużej trwała pierwsza połowa, tym bardziej Cracovia odzyskiwała kontrolę. Miejscowi coraz skuteczniej kleili składne akcje i w 24. minucie dopięli swego. Amir Al-Ammari zagrał prostopadle, Filip Stojilković minął Marco Burcha i z zimną krwią podciął piłkę nad bezradnym golkiperem Legii.
Defensywa „Pasów” wyglądała jak dobrze naoliwiona maszyna – Legia biła głową w mur i do przerwy przegrywała 0:1. Na drugą część piłkarze Edwarda Iordanescu wyszli z animuszem, bo już kilkadziesiąt sekund po wznowieniu gry kibice gości mogli odetchnąć. Świetny odbiór Damiana Szymańskiego, podciągnięcie lewą stroną przez Arkadiusza Recę i dynamiczna „wrzutka” do Alfareli; strzał Francuza odbił Madejski, ale Rajović był tam gdzie trzeba i głową wyrównał stan spotkania.
Legioniści ledwo nacieszyli się remisem, bo gospodarze rzucili się do ataku. W 51. minucie piłka obija słupek po dograniu Martina Minczewa. Krakowianie przycisnęli, spychając rywali do defensywy, ale z czasem „Wojskowi” sami zaczęli łapać rytm – wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku.
Jeden stały fragment gry wystarczył, by marzenia rozwiały się błyskawicznie. Rzut rożny, świetne dośrodkowanie Maigaarda i Mauro Perković, zupełnie nie pilnowany przez Urbańskiego, głową pakuje piłkę do siatki.
Po tej bramce Legia jakby straciła wiarę – kolejne próby kończyły się niedokładnościami albo prostymi stratami. W końcówce na boisko wkradł się chaos, a sprawy nie poprawiła również kontuzja Jean-Pierre'a Nsame, który przedwcześnie musiał zejść z murawy wspierany przez służby medyczne.
Czytaj także
Ostatecznie to Cracovia zgarnęła komplet punktów po bramkach Stojilkovicia i Perkovicia, a kibice „Wojskowych” muszą przełknąć gorycz drugiej ligowej porażki z rzędu. Mileta Rajović był jedynym, który mógł wpisać się na listę strzelców dla warszawian, ale tym razem jego trafienie nie wystarczyło nawet na remis.
Cracovia – Legia Warszawa 2:1 (1:0)
Stojilković (24'), Perković (66') – Rajović (46')
Żółte kartki: Kakabadze, Maigaard, Perković, Stojilković – Jędrzejczyk, Kapustka