Współpracownik Iordanescu: Szanse na pozostanie? Pół na pół

W Legii Warszawa napięcie sięga zenitu po trzech kolejnych porażkach. Daniel Stanciu, bliski współpracownik Ediego Iordanescu, nie owijał w bawełnę: rumuński trener jest o krok od rozstania z klubem. Elementem zapalnym stały się letnie transfery i nie dotrzymane obietnice ze strony zarządu. Dziś mają odbyć się kluczowe rozmowy, od których będzie zależała przyszłość szkoleniowca, choć terminarz nie sprzyja poważnym zmianom — Legia lada chwila wchodzi w decydujący moment sezonu, a presja na wynik staje się nie do zniesienia.
Atmosfera przy Łazienkowskiej stała się wyjątkowo nerwowa, o czym otwarcie mówi Daniel Stanciu. Bliski współpracownik Ediego Iordanescu nie pozostawia złudzeń — obecny szkoleniowiec Legii Warszawa jest o krok od odejścia, a szanse na jego pozostanie są, jak powiedział sam Stanciu, „pół na pół”.
Rumuński trener miał poprosić władze klubu o rozwiązanie kontraktu w polubowny sposób. To efekt trzech porażek z rzędu, jakie stołeczny zespół zanotował — dwóch ligowych i jednej w Lidze Konferencji. Zespół wyraźnie utknął w dołku formy, pojawiły się głosy o nieprzemyślanych transferach i pogłębiającej się presji na natychmiastowe wyniki.
Jak relacjonował Stanciu w rozmowie z rumuńskimi mediami, ostatnie spotkania na szczycie klubu niewiele zmieniły. Nawet zapewnienie o wsparciu ze strony właściciela oraz dyrektorów — Frediego Bobicia i Michała Żewłakowa — nie przekonały szkoleniowca. Kluczowe okazały się letnie ruchy transferowe, które kompletnie odmieniły kadrę. Ośmiu podstawowych graczy zostało sprzedanych za ponad 15 milionów euro, a nowi zawodnicy, według Stanciu, nie byli w stanie wypełnić powstałej luki.
Czytaj także
Stanciu tłumaczył, że Iordanescu czuł się rozczarowany brakiem realizacji obietnic złożonych jeszcze przed objęciem posady. Część z nich nie została dotrzymana, a inne być może pozostają jeszcze do spełnienia, lecz cierpliwość trenera wygląda na wyczerpaną. Dodał jednocześnie, że sytuacja jest bezprecedensowo trudna — sezon trwa, terminarz napięty, a atmosfera w szatni daleka od komfortowej.
– W Legii panuje ogromna presja na natychmiastowe wyniki. To już piąty z rzędu sezon, w którym klub nie zdobył mistrzostwa kraju. Edi wiedział, gdzie idzie, znał ryzyko, ale też usłyszał pewne obietnice – część z nich nie została dotrzymana, inne być może zostaną jeszcze spełnione. Taki już jest futbol. Dziś ma się odbyć jeszcze jedna runda rozmów. Szanse są pół na pół. On chce odejść, ale problem w tym, że pojutrze Legia gra mecz z Szachtarem Donieck. Jutro rano drużyna ma wylot do Krakowa, a w niedzielę czeka ją kluczowe spotkanie z Lechem Poznań, aktualnym zdobywcą Superpucharu, którego Legia pokonała właśnie w tym meczu – zakończył Daniel Stanciu.
Terminarz dla Legii to prawdziwy maraton: jutro zespół rusza do Krakowa na starcie z Szachtarem Donieck, a już w niedzielę czeka ich ligowy klasyk z Lechem Poznań. W takich okolicznościach decyzja o przyszłości Iordanescu musi zapaść błyskawicznie, choć warunki nie sprzyjają spokojnym negocjacjom. W każdym razie, przyszłość trenera i całej Legii w tej chwili stoi pod ogromnym znakiem zapytania.