Wolves odrzuca 55 mln funtów od Newcastle za napastnika

Jorgen Strand Larsen
fot. MichaelEmilio (Wikimedia CC 4.0)

Wolverhampton Wanderers nie dają się skusić nawet ogromną ofertą Newcastle United, które próbowało pozyskać Jorgena Stranda Larsena za 55 mln funtów. Norweski napastnik, bohater ostatniego meczu z West Ham, pozostaje ważną postacią dla Wilków walczących o utrzymanie w Premier League. Menedżer Vitor Pereira podkreśla, że piłkarz jest kluczowy, a czas na ewentualne poszukiwania nowego snajpera praktycznie się kończy. Newcastle nie szczędziło wysiłków, ale Wilki twardo obstają przy swoim.

Wolverhampton Wanderers nie mają zamiaru rozstawać się z Jorgenem Strandem Larsenem, nawet za 55 milionów funtów zaproponowanych przez Newcastle United. Norweski napastnik, sprowadzony na stałe z Celty Vigo dopiero latem za 23 mln, rozbudził wyobraźnię klubów Premier League po swoim popisie w Pucharze Ligi Angielskiej. We wtorek wszedł z ławki w ostatnich minutach starcia z West Hamem i błyskawicznie zapakował dwie bramki, co pozwoliło Wilkom wyrwać zwycięstwo 3:2.

Dla Newcastle to już druga próba złowienia norweskiego snajpera – wcześniej klub wystosował ofertę opiewającą na 50 mln funtów, która także została wyśmiana przez działaczy z Molineux. Powód tej determinacji Srok jest oczywisty – Alexander Isak sposobi się ponoć do transferu do Liverpoolu, w efekcie czego Magpies szukają wsparcia w ataku, by nie zostać na lodzie po zamknięciu letniego okienka.

Jednak Wilki postawiły sprawę jasno: tak krótko przed zamknięciem okna rozbitej kadry nie będą łatać nowymi eksperymentami, zwłaszcza że Strand Larsen odgrywa kluczową rolę w walce o utrzymanie w lidze. Menedżer Vitor Pereira otwarcie przyznał, że każdy zawodnik ma swoją cenę, ale Norweg niezwykle dużo znaczy dla jego drużyny. Stwierdził, że „jeśli to moja decyzja, oczywiście zostaje. To bardzo ważny zawodnik”.

„Piłka nożna to piłka nożna i każdy piłkarz ma swoją cenę, nawet Messi czy Cristiano Ronaldo. Rozumiem piłkę nożną, ale dla nas jest ona bardzo ważna. Zobaczymy, co się stanie.”
Vitor Pereira [tłum. - red.]

Kluczowym argumentem Wolverhampton jest nie tylko ogromny wkład Stranda Larsena, który w poprzednim sezonie Premier League zapewnił klubowi 14 goli w 30 meczach i praktycznie uratował zespół przed spadkiem. Klub zwyczajnie nie ma wystarczająco czasu, by sensownie wymienić napastnika tej klasy. W tle cały czas przewija się temat poszukiwań nowego goleadora, ale ściągnięcie kandydatów pokroju Samu Aghehowy z Porto czy Yoane'a Wissy z Brentfordu (za których rywale wołają odpowiednio 60 i 40 mln funtów) jest bardzo mało realne w tych ostatnich dniach okna.

W tej sytuacji Wolves są pod ścianą, ale nie zamierzają odpuszczać. Cytując relacje ze sztabu, Strand Larsen wciąż prezentuje pełen profesjonalizm. Vitor Pereira zaznacza, że napastnik nie wymusza odejścia: „Wielu zawodników w mojej karierze prosiło, żebym nie wystawiał ich do gry, ale on chce grać za każdym razem. Chce pomóc drużynie. Nie będzie naciskał”.

Stąd coraz bardziej wydaje się, że nawet kuszące Newcastle, które nie przebiera w środkach, może w tym wyścigu obejść się smakiem. Wolves stawiają wszystko na jedną kartę – zachować najgroźniejszą broń i utrzymać się w elicie, nawet jeśli kolejne miliony kuszą za drzwiami gabinetu prezesa.

Wybrane dla Ciebie