Co się dzieje z Salamonem? Frederiksen wyjaśnia

Lech Poznań przeżył trudne chwile w starciu z KRC Genk, tracąc aż cztery gole już w pierwszej połowie. Gdy defensywa 'Kolejorza' zupełnie się posypała, wszyscy oczekiwali wejścia na boisko doświadczonego Bartosza Salamona. Trener Niels Frederiksen postawił jednak na nastoletniego Wojciecha Mońkę, co wywołało niemałe zdziwienie wśród kibiców. Szkoleniowiec tłumaczył swoją decyzję, ale przyszłość Salamona wciąż pozostaje niejasna.
Lech Poznań dostał bolesną lekcję futbolu od KRC Genk, przegrywając u siebie aż 0:4 już do przerwy. Belgowie bezlitośnie wypunktowali gospodarzy, wykorzystując każdą wpadkę w szeregach defensywnych Kolejorza. Piłkarze Thorstena Finka mogli spokojnie rozgrywać piłkę, bo defensorzy Lecha raz za razem popełniali kosztowne błędy.
Dodatkowym ciosem dla drużyny był uraz Antonio Milicia jeszcze przed upływem pół godziny gry. W takiej sytuacji wielu oczekiwało, że trener Niels Frederiksen zdecyduje się na sprawdzone rozwiązanie i postawi na rutynowanego Bartosza Salamona. Tymczasem szkoleniowiec zaskoczył wszystkich, dając szansę młodemu Wojciechowi Mońce.
Czytaj także
Zapytany po spotkaniu o tę decyzję, Frederiksen odpowiedział bez wahania: „Jest wiele powodów. O niektórych nie mogę wam powiedzieć. Ostatecznie to jest moja decyzja. Wojciech Mońka spisywał się całkiem nieźle w treningu i dlatego postawiliśmy na niego”.
Ta zmiana nie przyniosła oczekiwanej poprawy, a w Poznaniu zaczęły się pojawiać kolejne pytania o przyszłość Salamona. Media spekulują, że doświadczony obrońca może niebawem opuścić klub, zwłaszcza że ostatnio był łączony z włoskim Carrarese Calcio.
Odważny ruch szkoleniowca w tak krytycznym momencie pokazuje, że wokół Salamona naprawdę dzieje się coś poważnego. Niewykluczone, że jego dni przy Bułgarskiej powoli dobiegają końca...