Kamil Majchrzak w drugiej rundzie US Open po zaciętym meczu

Kamil Majchrzak
fot. Carine06 from UK (Wikimedia CC 2.0)

Już pierwsze piłki meczu pokazały, że Kamil Majchrzak jest w dobrej dyspozycji na starcie US Open 2025. Polak nie tylko pewnie sięgnął po dwa pierwsze sety, ale i zachował zimną krew w trudnych chwilach. W trzeciej partii Hugo Dellien odżył, doprowadzając do tie-breaka, który zdołał wygrać, jednak to Majchrzak skutecznie powrócił do gry w czwartym secie. Ostatecznie po trzech godzinach intensywnej walki mógł unieść ręce w geście zwycięstwa, ponownie awansując do drugiej rundy prestiżowego turnieju w Nowym Jorku.

Kamil Majchrzak rozpoczął z hukiem swój występ na US Open 2025, pokonując w nocy z poniedziałku na wtorek Hugo Delliena w czterosetowym pojedynku. Polak wygrał 6:1, 6:4, 6:7(5), 6:4, potwierdzając, że jest gotów bić się o kolejne rundy wielkoszlemowego turnieju.

Od początku spotkania Majchrzak przejął inicjatywę – skuteczny serwis i mocny bekhend od razu zrobiły różnicę. Boliwijczyk nie radził sobie z returnem, a błędy przy kluczowych wymianach pozwoliły Polakowi szybko odskoczyć. Pierwszy set padł łupem Majchrzaka niemal bez historii – tylko w swoim ostatnim gemie musiał bronić się przed break-pointem, ale zrobił to efektownym smeczem.

Druga partia przyniosła więcej walki. Choć Polak otworzył ją przełamaniem, Dellien od razu odpowiedział, po raz pierwszy odbierając Majchrzakowi podanie. Losy tej odsłony rozstrzygnęły się przy stanie 3:3 – Polak wykorzystał drugiego break-pointa w siódmym gemie, a następnie, serwując na partię, trzykrotnie popisał się asem.

Trzeci set wydawał się formalnością, ale tutaj przytrafił się Majchrzakowi moment dekoncentracji. Dellien najpierw zdobył przewagę przełamania, później jednak to Polak odpowiedział serią dobrych gemów. Gra falowała, obaj tenisiści mieli okazje przy serwisie przeciwnika. Gdy wydawało się, że Majchrzak zamknie spotkanie, Boliwijczyk ugrał break na 4:4 i wybronił się z kłopotów w kluczowych chwilach. W tie-breaku to Dellien wzniósł się na wyżyny, odskakując Majchrzakowi i zamykając seta po dwóch godzinach gry.

Początek czwartego seta zwiastował, że rywal nabrał wiatru w żagle. Dellien nie wykorzystał jednak czterech break-pointów i to Majchrzak szybko przełamał chwilową niemoc. Obaj wymieniali przełamania, ale Szumi nie pozwolił przeciwnikowi zbudować trwałej przewagi. Przy stanie 4:5 Dellien serwował pod presją porażki – Polak agresywnie zaatakował, zdobywając piłki meczowe. Boliwijczyk odparł aż cztery z nich, lecz ostatecznie sfaulował, posyłając piłkę w aut przy piątej szansie Polaka.

Po trzech godzinach i dziesięciu minutach Majchrzak znów mógł świętować udział w 1/32 finału US Open. W trakcie meczu posłał aż 18 asów serwisowych i ani na moment nie przestał się bić o każdy punkt, szczególnie w najważniejszych chwilach.

– W końcówce trzeciego seta nie mogłem opanować emocji i to się zemściło. Styl zwycięstwa mógłby być lepszy, ale najważniejsze, że w decydujących momentach czwartej partii zdołałem zachować spokój i wygrałem – przyznał szczerze Majchrzak po spotkaniu.

Wygrana w Nowym Jorku oznacza dla Majchrzaka nie tylko dalszą walkę w turnieju; wkrótce po latach ponownie zostanie pierwszą rakietą polskiego tenisa męskiego, wyprzedzając Huberta Hurkacza. Nadchodzący mecz z Karenem Chaczanowem będzie okazją do rewanżu za Wimbledońską porażkę z początku sezonu. Po takim początku US Open apetyty na kolejne sukcesy wyraźnie rosną.

Wybrane dla Ciebie